niedziela, 8 lipca 2018

Kierunek Bałtyk!

Kilka dni temu wróciłyśmy z nad morza. Spędziłyśmy tam 5 dni. Byłyśmy dokładnie w tym samym miejscu co rok temu, czyli WładysławowieJeździmy tam z chęcią, gdyż mamy domek w którym bez problemu można być z psem oraz krótką trasę na plaże.  Jednakże medal ma dwie strony i z drugiej nie było zbyt kolorowo. Dziś chciałabym podzielić się z wami moimi refleksjami na temat wyjazdu z psem nad morze Bałtyckie. 

Sam domek tak jak i wspominałam wyżej był przyjazny dla czworonogów. Od niego do morza był bardzo krótki odcinek drogi. Podczas jednego ze spacerów udało mi się znaleźć kosz na psie odchody oraz przymocowane do niego woreczki. Zdziwiłam się trochę, że tu taki wynalazek wyszedł na światło dzienne, a w Białymstoku nadal go nie ma. 
Kolejnym miłym faktem była możliwość wejścia na plaże, bo z czego pamiętam to rok temu zwiedzaliśmy trójmiasto i w jednym mieście wejście z psem było zabronione. Wcześniej też nie widziałam wielu osób z czworonogami, a teraz było ich sporo.  Oczywiście byli ludzie, którzy trzymali swoje psy na smyczy oraz pilnowali ich, ale były też ich odwrotności. Całe szczęście, że z tych drugich spotkałam tylko jedną osobę, ale to i tak podczas chodzenia między parawanami. 


Oczywiście po plażowaniu trzeba było coś zjeść. Praktycznie do każdej restauracji można było wejść z psem, a jeśli nie do środka to do ogródka. Zaskoczyła mnie jedna knajpa, gdyż była miło nastawiona do zwierząt oraz zaproponowała wodę dla Belli. 
Sami ludzie w tym mieście byli pozytywnie nastawieni do zwierząt. Oczywiście zdarzały się wyjątki, ale takie osoby można znaleźć wszędzie.


Oczywiście jak praktycznie co roku pływaliśmy statkiem. Tu też bez większych problemów na pokład można wejść z psem bez jakichkolwiek opłat. Bella już raz w swoim trzyletnim życiu statkiem pływała, jednakże tamten w porównaniu z tym to pikuś. Tu trochę bujało,jednakże pies dzielnie siedział mi na kolanach i podziwiał widoki. 



Niestety ale było także kilka nieprzyjemności. Dużą, negatywną niespodzianką było to, iż okazało się że do zamku w Malborku z psem nie można wejść. Okej, rozumiem to jest zamek. Ale człowiek stojący za ladą sprzedając nam bilety widział, że stoję z psem. Mógł nas o tym poinformować. Skończyło się na tym, iż ja weszłam tylko na chwilę i szybko wyszłam aby zamienić się pilnowaniem Belli z mamą.  Potem chodziłam z psem wokół zamku, czekając na rodzinę. Jednakże ten zakaz nie zniechęca ludzi i przychodzą oni ze swoimi pupilami.


Opowiem wam teraz taką zabawną historyjkę. Robiąc właśnie to zdjęcie przy zamku przeszła obok mnie kobieta. Popatrzyła się i powiedziała do sobie:"Ohhh, czego to oni nie wymyślą. Zdjęcia dla psa?". 


Ogólnie podróż minęła szybko, bez jakichkolwiek problemów. Bella siedziała grzecznie od przystanku do przystanku w transporterze, a ja przeglądałam media społecznościowe oraz czytałam książki.😆


Jeszcze w sierpniu może wybierzemy się do Augustowa, oczywiście razem z psem. A wy jak spędzacie wakacje?

2 komentarze:

  1. My planujemy również jechać nad morze, to będzie nasz pierwszy wspólny wyjazd :D

    OdpowiedzUsuń