poniedziałek, 25 lipca 2016

Spacer z Roy'em #20

Wiem że w tytule jest napisana #20 a dziś jest inny dzień ale nie chciałam dodawać 2 postów w ciągu jednego dnia. Wynika to z tego że chyba mam za dużo porobionych notatek i chce je wam wszystkie dać :P no ale przystopuje się od tego tygodnia posty będą 2/3 razy w tygodniu :) . No ale teraz do rzeczy.

Spotkanie było umówione na godzinę 14.00, więc ja kobieta mająca autobus  o 13.40 wyszłam (z psem!) o 13.15. Myślałam że dojdę no ale jeśli ktoś ma takiego psa jak ja ,czyli "poszukiwacza skarbów" dosłownie wszędzie to szybko nigdzie nie zajdzie. I tak dzięki odkrywcy pojazd którym miałyśmy jechać odjechał nam przed nosem... no ale na szczęście  zaraz przyjechał następny którym mogłyśmy dojechać. Podróż była znośna pies był okej. Raz tylko próbował zdjąć kaganiec. O dziwo na miejscu byłyśmy równo 14.00 ( magia?). Było naprawdę fajnie jak sobie tak chodziłyśmy. ( suka była praktycznie cały czas bez smyczy i nie uciekała) Lecz mi się wydawało że ona jakby się trochę krępowała(?), a może nawet bała. Myślę że może jest to spowodowane zbyt małą socjalizacją gdy ta była szczeniakiem ( pamiętajcie  aby dobrze socjalizować swoje psy!). Ale po pewnym czasie stał się dla mnie cud wzięła i przyniosła mi zabawkę. Naprawdę dla mnie to miało ogromne znaczenie.


Poszłyśmy również do lasu gdzie suka się rozluźniła i było lepiej. Na szczęście nie spotkałyśmy żadnych dzikich zwierząt poza ludźmi. Było tam o dziwno spokojnie i bardzo fajnie. Na pewno pójdziemy tam następnym razem! Może w większej grupie? Po wyjściu z lasu Weronika poszła z Roy'em na autobus a my poszłyśmy trochę dalej na niego ( głównie z powodu kupienia wody). Jak wracałyśmy same przez park było fajnie choć suka jeszcze trochę potrzebowała by czasu aby się rozluźnić i oswoić. Gdy kupiłyśmy tą upragnioną wodę i się napiłyśmy to przyjechał nasz autobus. Tym razem pies chciał więcej razy zdjąć kaganiec , a szkoda. Po powrocie do domu mnie bolały nogi a ona leżała jak zabita. :P 



Ogółem przeszłyśmy 20km oczywiście liczę tu trochę ok.3km  ( w jedną stronę) jazdy autobusem, bo nie chciało mi się go wyłączać i zaraz włączać :P  Za kilka dni zacznę z nią jeździć regularnie w takie miejsca aby ta czuła się w nich bardziej pewnie :). Może nie zawsze w towarzystwie ale same też damy radę. 

5 komentarzy:

  1. A skąd jesteście ? Fajnie macie, że możecie sobie tak podróżować i spotykać się z innymi psiarzami. U nas w mieście nie ma zbyt dużo miejsc do spacerowania (tak aby spuścić psy) a w dodatku w okolicy jest mało psiarzy :/

    Pozdrawiamy
    Biały Krukk

    OdpowiedzUsuń
  2. My jesteśmy z podlasia. Dokładnie Białystok :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale wam zazdroszczę możliwości spotkań. U nas 2 psy do wyboru :D

    OdpowiedzUsuń